4/ Listy i cuda

"Drogi papieżu Janie, dziękuję Ci, że pomogłeś mi rosnąć w brzuchu mojej mamy, mimo że lekarze nie dawali mi żadnej szansy na życie. Teraz opiekuj się mną i moją rodziną. Lorenzo Francesco, urodzony 16 kwietnia 2011 r." - takimi listami i zdjęciami maluchów wytapetowane są wszystkie pomieszczenia - pięć ogromnych sal - w muzeum przy rodzinnym domu papieża Jana w Sotto i Monte, na północy Włoch. Jest też sporo zdjęć samochodów zgniecionych po wypadkach i relacje ocalonych. Wśród nich wisi zdjęcie s. Cateriny Capitani. Zatrzymujemy się przed czarno-białą fotografią. - Minęło ponad 13 lat od beatyfikacji, a każdego tygodnia dostaję mnóstwo listów, próśb. Potem wszystkie palimy uroczyście, bo nie pomieściłby ich żaden budynek, z dymem idą prosto do Jana XXIII - opowiada ks. Marco, opiekun miejsca.

Wotów dziękczynnych nie brak też w drugim muzeum, nieopodal kościoła parafialnego Dobrego Papieża. Tu mieszka od lat były sekretarz Jana XXIII, kard. Loris Capovilla. - Pan Bóg pozwolił mi doczekać do kanonizacji! - cieszy się. Podobnie jak s. Caterina mówi, iż obecność Jana XXIII jest dla niego namacalna. - Ja go czuję! Jak wiele osób, które odwiedzają ten dom. Zobaczcie sami!

Na piętrze w kilku pomieszczeniach siostry odtworzyły papieskie pokoje, w których mieszkał. Sparaliżowana kobieta, z pomocą dwóch innych, z trudem porusza się w kierunku dużego fotela. Siada i wszystkie zatapiają się w modlitwie. Siostra Rita tłumaczy: - Jakiś czas temu siedzieli tu rodzice kilkumiesięcznego dziecka. Umierało. Potrzebny był przeszczep narządów. Następnego dnia dawca się znalazł!

Do Sotto il Monte trafiają pielgrzymi z całych Włoch, ale większość z nich, podobnie jak uzdrowiona s. Caterina, pochodzi z południa, z Neapolu bądź Sycylii. Z sycylijskiej Chiaramonte Gulfi pochodzi także Giovanna Laterna Majore. Jej przypadek również analizowano w procesie beatyfikacyjnym Jana XXIII. W 1967 r. miała 54 lata, a od 23 była przykuta do łóżka. Jej twarzy była zdeformowana, traciła wzrok. Jej ciało było jedną wielką raną. Po śmierci rodziców chorą opiekowała się jej siostra. Modliła się do Jana XXIII. Między październikiem a grudniem 1966 r. stan Giovanny pogorszył się. Otrzymała już ostatnie namaszczenie. "Wtedy zapadłam w głęboką śpiączkę - wspomina dziś w wywiadach Laterra. - Zobaczyłam wówczas Jana XXIII. Mówił do mnie. Obudziłam się całkowicie zdrowa". Był maj 1967 roku.

Giovanna, jak wielu innych, którzy doświadczyli cudu za wstawiennictwem Jana XXIII, odwiedzała regularnie w rocznicę cudu grób Dobrego Papieża w bazylice watykańskiej albo Sotto il Monte. Caterina Capitani także wyjątkowo obchodziła rocznicę uzdrowienia. Co roku 25 maja wsiadała do pociągu do Neapolu. W 2000 r. szarytka relacjonowała: - O 14.40, czyli  o godzinie, kiedy zostałam uzdrowiona, klękam w pokoju, w którym odwiedził mnie papież. Odczuwam wtedy rodzaj wewnętrznej burzy. Do bratanka papieża, dziennikarza, mówiła: - Jan XXIII żyje! Nie tylko w moich wspomnieniach, w pomnikach, ale między nami. Jego przesłanie oparte na Ewangelii jest aktualne. To, co zasiał papież Jan, to pomnożył Jan Paweł II - obaj są pasterzami,którzy słuchają i patrzą na każdego człowieka.

Czy to nie proroczy komentarz w przeddzień kanonizacji obu papieży?

W: Joanna Bątkiewicz-Brożek, Papieskie cuda, Gość Niedzielny nr 17, rok XCI, 27 kwietnia 2014 r., s. 58-60.